Wstęp

Ostatnimi dniami stałem się (nie)szczęśliwym posiadaczem laptopa Dell Latitude, wyposażonego w dwie karty graficzne. Jak to w dwie? A no procesory i5 i i7 mają w sobie wbudowaną kartę graficzną Intela. Proces integracji coraz większej liczby elementów w jednej małej obudowie trwa od dawna, nic dziwnego, że nie ominął GPU. GPU wbudowane w procesor świetnie nadaje się do zastosowań takich jak przeglądanie internetu, czy też pisanie w Wordzie. Do gier i multimediów wciąż warto mieć zewnętrzny procesor graficzny.

Optimus, Optimus, Optimus

Na bardzi fajny pomysł wpadli inżynierowie w Intelu - dlaczego nie wziąć słabej karty kiedy wystarczy a mocnej kiedy potrzeba? Spadnie wtedy drastycznie zużycie prądu podczas normalnej pracy (zewnętrzne GPU będzie wyłączone), a kiedy będzie trzeba - przełączy się na mocniejszą "multimedialną" kartę. Rozwiązanie rzecz jasna działa świetnie na Windowsie...

Optimus jako Megatron

Niestety wygląda na to, że NVidia przestała ostatnio lubić się z Linuksem, ponieważ Optimus nie dostał sterowników dedykowanych dla Linuksa. Na domiar złego, jeśli włączymy w BIOSie samą technologię, nasz system będzie widział dwie karty, trzymał obie włączone ale używał tylko tej wbudowanej w CPU. Nie ma to jak mieć kartę która nic nie robi a zjada całkiem sporo prądu. W taki oto sposób (nie wydając sterowników) mamy z technologii Optimus bardzo złego Megatrona. Nic nie robi a zużywa zasoby.

Bumblebee na ratunek

Szybko znaleźli się jednak fanatycy, którzy postanowili sami zaimplementować Optimusa na Linuksy. Tak powstał Bumblebee. Instalacja jest całkiem prosta, sprowadza się do pobrania repozytorium i uruchomienia instalacji. Niestety wraz z instalacją Bumblebee pojawia się kilka problemów:

  • nie na wszystkich laptopach działa;
  • jeśli działa to nie zawsze prawidłowo;
  • psuje Unity (i ogólnie "ładność" - zostaje tylko taki podstawowy theme bez cieni, itd);
  • system nie chce się wyłączać;
  • nie działa panel administracyjny kartą NVidii;
  • po poprawkach w xorg.conf - przestają całkiem działać Xy.

Powyższa lista zastrzeżeń, na pewno z czasem się zmniejszy jednak póki co - nie jest zbyt kolorowo.

Nie ma to jak półśrodki

Jedynym sensownym (póki co) rozwiązaniem jest wyłączenie trybu Optimus w BIOSie swojego komputera. Po zrobieniu tego, w systemie widnieje tylko jedna (zewnętrzna) karta graficzna i to przez nią "lecą" wszystkie obliczenia.

Powiesz szczerze, że czuję się trochę zawiedziony poczynaniami NVidii która zawsze uchodziła za producenta wspierającego rozwiązania na Linuksy. Od niepamiętnych czasów było tak, że jeśli ktoś kupował komputer pod Linuksa - brał z kartą NVidii. W trybie "jednokartowym" sterowniki NVidii działają bez zarzutu.